Przejdź do głównej treści

Artykuły na temat sushi

Recenzja filmu „Jiro śni o sushi” : moja obiektywna ocena

Niektóre filmy dokumentalne ogląda się jak zwykłe opowieści o kuchni czy sztuce. A później nagle okazuje się, że tak naprawdę są o życiu. Jiro śni o sushi właśnie taki jest. To historia o ryżu, rybach i perfekcyjnym ułożeniu kawałka sushi, ale jeszcze bardziej – o obsesji, ciężkiej pracy i tym, co zostawia się po sobie.

Jiro śni o sushi - recenzja filmu

Jiro Ono – mistrz, który nie odpuszcza

Jiro Ono ma swoją małą restaurację w Tokio. Sukiyabashi Jiro to zaledwie kilka miejsc przy ladzie, a mimo to zdobyła trzy gwiazdki Michelin i status legendy. W filmie widzimy człowieka, który całe życie poświęcił jednej rzeczy: sushi. Dla niego nie ma półśrodków – każda ryba, każdy kawałek ryżu muszą być przygotowane najlepiej, jak to tylko możliwe. Codzienność Jiro jest monotonna, wręcz przewidywalna, ale też w tej powtarzalności kryje się coś hipnotyzującego.

Pasja czy już obsesja?

W pewnym momencie człowiek zaczyna się zastanawiać – czy to jeszcze pasja, czy już obsesja? U Jiro granica właściwie się zaciera. Uczniowie potrafią przez lata ćwiczyć tylko to, jak poprawnie ścisnąć ryż, zanim pozwoli im się zrobić coś więcej. Brzmi absurdalnie, ale w Japonii właśnie tak wygląda droga do mistrzostwa. Dla jednych to fascynujące, dla innych pewnie przerażające.

Recenzja filmu o sushi

Ojciec i syn: trudne dziedzictwo

W tle przewija się też wątek rodzinny. Synowie Jiro, a szczególnie najstarszy, Yoshikazu, żyją z myślą, że kiedyś będą musieli przejąć stery. Tylko jak dorównać ojcu, który przez całe życie gonił za perfekcją? W filmie czuć napięcie – tradycja kontra nowe czasy, lojalność wobec rodziny kontra własna droga. To dodaje całej historii jeszcze jedną warstwę, dzięki której dokument nie jest tylko o jedzeniu.

Moja opinia na koniec

Jiro śni o sushi” zostawia sporo do przemyślenia. Z jednej strony – te perfekcyjne kadry sushi robią wrażenie, aż chce się sięgnąć po pałeczki. Z drugiej – film pokazuje też cenę, jaką płaci się za bycie najlepszym. Ciągła dyscyplina, rutyna, poświęcenie… no i pytanie, czy w tym wszystkim jest jeszcze miejsce na zwyczajne szczęście. Moim zdaniem warto zobaczyć – nawet jeśli sushi nas nie kręci, to historia Jiro zostaje z człowiekiem na dłużej.


Autor wpisu:

Tomek, fan sushi

Tomek to pasjonat kuchni japońskiej, który od lat eksploruje świat sushi. Jego miłość do tej wyjątkowej sztuki kulinarnej przekłada się na każdy wpis na blogu, gdzie dzieli się swoimi doświadczeniami i wiedzą z innymi fanami sushi.